Ahoj! Gdzie na narty na Slovensku?
To nieprawda, co mówią o Słowacji w filmach Hostel i Eurotrip. Bogaci ludzie nie torturują tu ludzi w opuszczonych fabrykach, a za 2 dolary nie da się zorganizować grubego party w Bratysławie. Za to góry pokrywają 61% powierzchni tego kraju i są doświadczeniem prawie każdego Słowaka.
Wysokie Tatry, Niskie Tatry, Zachodnie Tatry, Bieszczady, Mała Fatra, Wielka Fatra… Krajanie Janosika mają w czym wybierać. A że z Polski na Słowację rzut beretem, warto dołożyć parędziesiąt kilometrów, żeby ominąć kolejki do wyciągów w Wiśle czy Zakopanem.
Przede wszystkim to kraj o wysokiej kulturze górskiej i raczej niezatłoczonych szlakach. Nas interesują resorty zimowe – a te są największe, najwyżej położone i oferują najdłuższe trasy w tej części Europy (tj. Polska, Czechy, Ukraina czy Węgry). Na Slovensku znajdziecie też urokliwe, lokalne stacje, do których kody mają tylko lokalesi. Do tego zupa czesnakowa, smażony ser, gorące źródła, kozice… Słowacja to mały, wielki kraj!
Jedziemy na Chopok!
Zaczynamy od największego i najnowocześniejszego Chopoka. W promieniu ok. 500 km nie ma większego ośrodka – 34 trasy o długości 45 km, supernowoczesny Funitel na sam szczyt, czyli gondola zabierająca na pokład nawet kilkadziesiąt osób naraz, świetne strefy freeridowe (tu wolno właściwie wszystko!) i trasy o każdym stopniu nachylenia. Najdłuższe możliwe zjazdy dochodzą do 5,5 km, a jazda w słońcu po stromych, południowych trasach to sama poezja.
To stąd wywodzi się Petra Vlhova, złota, srebrna i brązowa medalistka ubiegłorocznych mistrzostw świata w narciarstwie zjazdowym. Ktoś jak Adam Małysz na Słowacji.
Minusy? Jest drogo – ceny jak w kurortach alpejskich, w dodatku na Chopoku na ogół panuje fatalna pogoda. Dni wyżowych ze słońcem jest tu jak na lekarstwo. Zazwyczaj niemiłosiernie wieje (dlatego gondola na szczyt wjeżdża na 2 linach!), w ostatnich latach słabo też ze śniegiem. Ponadto Chopok stał się czymś w rodzaju Aspen tej części Europy – sporo tu blichtru i drogich hoteli. Te kawałek po kawałku anektują górę, nieodwracalnie zmieniając jej krajobraz w wesołe miasteczko.
Kubinska Hola
Nieco bliżej naszej granicy wyrosła Kubinska Hola. Kameralny resort za Dolnym Kubinem wygląda niepozornie i taki jest w rzeczywistości – Kubinska to aż 10 wyciągów, ale aż 8 to orczyki. W dodatku wszystkie są skoncentrowane wzdłuż jednego, zwariantowanego zjazdu.
Niewiele, ale z drugiej strony to bardzo korzystne ceny (ok. 20 e za dzień jazdy) i wysokości sięgające 1400 m.n.p.m., czyli wyżej niż na Skrzycznem i porównywalnie z Pilskiem. Przypomnijmy – drugim najwyżej położonym ośrodkiem w Polsce (swoją drogą legendarne Pilsko jest przy tej samej drodze, 60 km wcześniej). To naprawdę fajny resort na luźny wypad ze znajomymi albo backcountry w lasach.
Wysokie Tatry
Wracamy w wysokie góry, a właściwie to najwyższe! Tuż pod Łomnicą, drugim najwyższym szczytem w Tatrach (po Gerlachu), znajduje się najwyżej położony resort w naszej części Europy. Łomnickie Siodło, skąd biegnie trasa, sięga 2190 m.n.p.m, a wyżej jest już tylko bardzo stromy i wymagający szczyt Łomnicy. Stamtąd się nie zjeżdża, chyba że nazywasz się Aurelien Ducroz.
Z siodła prowadzi trudna trasa czarna, która dalej łączy się z czerwoną i niebieskimi, tworząc najdłuższy zjazd w Tatrach – ok. 6,9 km!
Jest też kilka sensownych, wymagających opcji freeridowych. My lubimy tu uderzyć już po sezonie, na wiosenny opad – jeździliśmy tu w świeżym śniegu 22 kwietnia! To również zdecydowanie najładniejsze miejsce do jazdy w słowackich górach.
Strbske Pleso
Łomnica, podobnie jak Chopok, jest częścią Tatra Mountain Resort. To turystyczny gigant, który zarządza także m.in. ośrodkiem w Szczyrku, wesołym miasteczkiem w Chorzowie, położonym ok. 20 km dalej Strbskim Plesem czy… lodowcem Molltaler w Austrii.
A gdy o Strbskim mowa – dobrze potraktować je jako alternatywę w trakcie pobytu w Wysokich Tatrach, gdyż karnet jest wspólny z tym na Łomnicę. Ośrodek jest mniejszy, ale i tu najwyższy ze zjazdów zaczyna się w bajkowej scenerii na wysokości 1840 m.n.p.m. W Polsce tylko Kasprowy jest wyższy.
Gruniky
Godne uwagi resorty na Słowacji można by wymieniać dalej – Rużomberok, Oszczadnica, Bachledova, Donovaly, Vratna… Prawie każdy z nich, gdyby znalazł się w polskich granicach, z miejsca byłby jednym z najlepszych. Tymczasem Słowacja to coś jeszcze – to kameralne, schowane gdzieś w górach wyciągi, o których wiedzą tylko lokalesi. Uwielbiam te miejsca z uwagi na drewniane bufety, dziurkowane karnety jak w latach 90. i wyciągowych w czapkach-kufajkach.
To hipsterska Jaworzyna Tatrzańska, to także Gruniky. Tuż za granicą w Korbielowie pierwszy zakręt w prawo, dalej po dziurawych drogach gruntowych. 2 równoległe orczyki, piękna ekspozycja na Babią Górę, zazwyczaj też bez tłoku. Stoku jest najwyżej z 1000 m (na warunki wiślańskie luksus), ale już słowackiego piwa do oporu. Świetne miejsce do stawiania pierwszych kroków.
Slovensko je krasne!
Jeśli akurat nie mogę być w Alpach, a na Pilsku nie dopisał warun, wybieram Słowację. Lubię ten kraj za swoją surowość i bezpretensjonalny styl, zamki na każdym kroku, chujowe jedzenie na stacjach benzynowych i totalną ciemność po zmroku. Odwiedzam naturalne termy w Kalamenach (secret spocik) i zajadam się czosnkową – im ostrzejsza, tym lepsza.
Slovensko je krasne!
***
Autorem tekstu jest Dominik